Jeszcze na kwietniowej sesji Rady Miejskiej w Grudziądzu Maciej Hoppe – dyrektor Regionalnego Szpitala Specjalistycznego im. Biegańskiego informował, że chęć pracy na grudziądzkiej „udarówce” zadeklarowało 4 lekarzy neurologów z zewnątrz, którzy wsparliby oddział dyżurami.
Poszukiwani byli czterej kolejni lekarze, by zapewnić ciągłość dyżurów. Dyrektor Hoppe był optymistą i wierzył wtedy, że uda się kadrę lekarską skompletować.
Prosił wówczas o jedno (nie po raz pierwszy): żeby w czasie poszukiwania neurologów dla grudziądzkiej lecznicy wstrzymać się z totalną krytyką szpitala. Dlaczego? Ponieważ trudno rozmawia się z lekarzami i przekonuje ich, że to dobry ośrodek i warto do Grudziądza przyjść, gdy sami grudziądzanie, w tym niektóre media, na okrągło rozgłaszają złą, utartą opinię. I jest ona ciągle, po wielokroć powielana w różnych środowiskach.
Także radny Andrzej Witkowski, znakomity lekarz chirurg, który wiele lat przepracował w grudziądzkim szpitalu apelował: – Rozmowy mające na celu pozyskanie lekarzy do Grudziądza powinny odbywać się w zaciszu gabinetów a nie roztrząsane i nagłaśniane wszem i wobec. Konkurencyjne szpitale od razu to wykorzystają. Jest rywalizacja o lekarzy specjalistów. Jeśli chcemy przekonać neurologów do podjęcia pracy w grudziądzkim szpitalu musi być wokół tego tematu cisza do chwili gdy skompletuje się kadrę lekarską dla naszej „udarówki”.
Czyli w interesie grudziądzkiego szpitala nie należało „bić piany” wokół oddziału udarowego i w kółko lamentować, że jest zawieszony i grozi jego zamknięcie. Jaki lekarz chciałby przyjść do szpitala, o którym sami mieszkańcy i media wciąż mówią źle?
Doktor Andrzej Witkowski doskonale zna realia w służbie zdrowia i bardzo dobrze radził: – Rozmawiać w ciszy gabinetów przy zaniechaniu negatywnej propagandy.
Jednak niektórzy, w tym niektóre media, zrozumiały z tego tyle, że „chce się wyciszyć temat udarówki” i podniosły jeszcze większy raban. Temat jest dla ludzi ważny, zapewnia w internecie niezłą klikalność, zatem jest bezlitośnie wałkowany przez media. Sami grudziądzanie nie pomagali więc sprawie.
Dodatkowa trudność to rzeczywiście brak specjalistów neurologii na rynku medycznym a ci, którzy pracują w sąsiedzkich lecznicach nie są w stanie obciążyć się dodatkowymi dyżurami w grudziądzkim szpitalu.
– Także my sami, wykorzystując kontakty i znajomości bardzo aktywnie poszukiwaliśmy neurologów, którzy podjęliby pracę w grudziądzkim szpitalu. Pomagały nam izby lekarskie zamieszczając ogłoszenia o poszukiwaniu neurologów do Grudziądza. Był konkurs na pozyskanie neurologów, ogłoszenia w pismach medycznych – informował dyrektor Maciej Hoppe. – Rozważaliśmy współpracę „udarówki” z neurologią i oddziałami pokrewnymi.
Niestety, nie udało się do 17 lipca reaktywować w grudziądzkim szpitalu oddziału udarowego. Nie pomogła temu oddziałowi epidemia covidu, bo od września 2020 roku zaprzestano przyjmowania pacjentów z udarami. Leczono tylko tych z covidem. Kiedy szpital przestał być jednoimienny, oddziału udarowego nie udało się przywrócić. Lekarze znaleźli pracę gdzie indziej. Czy przepadła szansa na „udarówkę” w Grudziądzu? Nie. Jeśli zostanie pozyskany zespół lekarzy neurologów i będą spełnione warunki oddział udarowy w Grudziądzu może zostać od nowa wpisany do rejestru wojewody.
TEKST I FOT. MARYLA RZESZUT